

Kotlety z batata to moje ostatnie odkrycie. Nigdy nie lubiłam mięsa mielonego. Dorzucone do spaghetti psuje cały włoski urok fetorem stajni Augiasza. Konsystencja kotletów przypomina źle zamieszany cement, a swoim smakiem zasługują na bycie najwyższym wymiarem kary dla niegrzecznych dzieci. I to w żaden sposób nie jest kwestia jakiejś wege ideologii. Mięso mielone po prostu śmierdoli.
Dlatego od lat szukam kotleta idealnego, który zapewniłby odpowiednią konsystencję, zdrowe składniki, nie zawierałby żadnych panierek z bułek tartych i innych fastfoodowych wymysłów. No i zachwyciłby mnie smakiem. Próbowałam już łączyć wiele rzeczy, robiłam kotlety z groszku, z ciecierzycy, fasoli, kalafiora czy kaszy jaglanej. I wszystkie były całkiem niezłe. Ale dzisiaj na stół wjeżdża batat.
Batat, którego jadłam co drugi dzień w czasie fodmapowej diety i miałam go już serdecznie dość w formie frytek. Pomyślałam – dlaczego by nie zrobić z niego kotleta i tak oto powstał ten przepis. Zapraszam!
Składniki na kotlety z batata:
。mały / średni batat
。po łyżeczce majeranku i tymianku
。2 łyżeczki słodkiej papryki
。2 łyżki oleju
。sól, pieprz wedle uznania
。po łyżce mąki kukurydzianej i ziemniaczanej
。opcjonalnie pestki dyni i słonecznika
Nastawiam piekarnik na 180 stopni. Do miski wlewam olej i wrzucam przyprawy. Batata obieram i kroję w kostkę. Im mniejsza, tym batat szybciej się upiecze. Wrzucam go do miski i mieszam aż do połączenia się wszystkich składników, a batat będzie w całości pokryty „marynatą”. Układam na papierze do pieczenia (lepiej, jeśli kawałki batata na siebie nie nachodzą) i piekę 15-20 minut, aż zmięknie. Po tym czasie wrzucam go do tej samej miski i zgniatam widelcem na papkę. To znaczy najpierw daję im chwilę na ostygnięcie, żeby nie przetopić miski i nie poparzyć sobie rąk. Próbuję i doprawiam do smaku, jeśli trzeba.
Dodaję mąkę kukurydzianą i ziemniaczaną, opcjonalnie pestki i mieszam. Masa nie może być zbyt klejąca ani zbyt sucha. W zależności od wielkości batata ilość mąki zwiększam, ale zawsze w proporcji 1:1. Formuję kotlety i smażę na odrobinie oleju kilka minut.
Oczywistym jest, że większy batat = więcej kotletów = podwojone proporcje. Z małego batata wychodzi około 6 sztuk.
Gotowe kotlety można podać z dowolnymi dodatkami, u mnie akurat fasolka szparagowa, bardzo lubię też zrobić z nich główny składnik domowych burgerów. Batat jest słodki i idealnie przełamuje cebulę czy pikantny sos pomidorowy.
Smacznego!