Blondynka na Swoim

Praca zdalna to czysta przyjemność

Praca zdalna, czyli dlaczego uciekłam z biura

Każdy ma swój ulubiony tryb pracy. Jedni czują się świetnie w klimatyzowanym biurze od 8 do 16, inni cieszą się na system zmianowy albo na pracę wieczorem. Jeszcze inni są sowami i najefektywniej pracują w nocy. Dla każdego coś innego oznacza wymarzoną pracę, ale najważniejsze jest bycie dokładnie tam, gdzie się chce. Moim marzeniem jest siedzenie w gaciach na kanapie i dzisiaj napiszę Ci, dlaczego właśnie to praca zdalna od zawsze była moim marzeniem.

Żartuję. Na pewno nie ma człowieka, którego fascynuje praca dwuzmianowa. Jeśli znasz kogoś, kto tak mówi – kłamie. Rozregulowany tryb życia jest jak wakacje na kole podbiegunowym. Niby jest dzień, a dla Ciebie to jednak noc. Z tym że na kole przynajmniej mają jedną zmianę przez pół roku. Ale nocna zmiana może wywołać u mieszkańców depresję.

Wszystko się zgadza.

Jak dorosnę…

Od dziecka mówiłam rodzicom, że kiedyś będę pracować z domu. Oczywiście rodzice pukali się w głowy, bo czasy wolnych strzelców, freelancerów i jednoosobowych przedsiębiorców były wtedy bardziej odległe niż jakiekolwiek dzisiejsze profity społeczne dla samotnych matek. Ale ja trwałam przy swoim i dzielnie zapowiadałam, że ja to nie chcę mieć szefa. Ani – o zgrozo – dresscode’u.

Szefa co prawda teraz mam, ale na szczęście nie ma między nami relacji jak w serialach albo filmach z Kevinem Spacey.

Lata mijały, a ja byłam coraz bardziej zbuntowana przeciw nakazom, zakazom i wszelkim konwenansom. Wszyscy myśleli, że kiedyś się ogarnę, dziadek był przekonany, że czeka mnie przyszłość fryzjera, a babcia na siłę chciała mnie wepchnąć między książki, jako młodszą wersję mojej mamy-bibliotekarki.

Nie bój się pytać

W pracy nauczyłam się, że nie ma nic złego w zadawaniu pytań. Nawet jeśli wyjdziesz na idiotę, przynajmniej będziesz mieć pewność, że spróbowałeś. A przecież nie ma nic złego w próbowaniu. Zdobywanie wiedzy polega na zadawaniu pytań.

Robiłam w gacie, kiedy jechałam do Warszawki, pytać moją szefową o możliwość pracy z domu. Miałam przygotowany szereg logicznie brzmiących argumentów (bo te najważniejsze dla mnie nie nadawały się do publicznej przemowy) i stale powtarzałam wyuczoną na pamięć formułkę, która miałaby przekonać wszystkich, że tak będzie lepiej.

Tymczasem okazało się, że niepotrzebnie się bałam, bo szefowa poinformowała mnie, że w zasadzie jej to obojętne, że liczy się wynik, a nie to, czy pracuję w smokingu, czy gaciach ze Spngebobem.

Tym sposobem zyskałam coś więcej niż możliwość pracy zdalnej. Otrzymałam w gratisie komfort psychiczny i multum pomysłów na lepszą organizację czasu. I mogę pracować, jednocześnie oglądając Gossip Girl i przytulając świeczkę o zapachu bergamotki. W pracy zawsze się bałam, że włączy się jakiś system przeciwpożarowy.

Dlaczego wybieram pracę zdalną

Praca z domu może być koszmarem wielu ludzi. Są tacy, którzy absolutnie nie potrafią się skupić, kiedy wokół jest tyle przyjemnych rozpraszaczy. Prawda jest taka, że kiedy musisz pracować, nawet szorowanie naczynia żaroodpornego jest fantastyczną przygodą.

I nie ma w tym nic złego. Absolutnie nie twierdzę, że jeśli ktoś czuje się dobrze na 8-godzinnym etacie, to jest poważnie zaburzony. Jak to mówią – nie rozumiem, ale akceptuję.

Dla mnie praca zdalna (nawet na etacie) to ogromny komfort. Jeśli przypadkiem uda mi się skończyć wcześniej, nie muszę gapić się bez sensu w ekran komputera w biurze i odliczać minut do wyjścia. Albo łazić w tę i wewtę, żeby rozprostować nóżki. Po prostu wstaję z kanapy albo podłogi (bo czasem pracuję z bezpiecznej pozycji podgrzejnikowej) i zajmuję się czymś innym – obiadem, praniem, serialem. Spaniem.

Nie tracę też czasu na dojazdy, przyjazdy i wyjazdy, co nie jest dla mnie jakimś odciążeniem finansowym, bo i tak mam kartę miejską. Ale nie muszę biec na autobusy, szukać przesiadek i wędrować nie wiadomo skąd. To ogromna oszczędność czasu, która pozwala mi zrobić dużo więcej w domu.

No i kiedy nie wychodzę z domu, nie chce mi się szwendać po sklepach i nie wydaję bez sensu hajsu. Z redakcji zawsze jakoś tak podejrzanie blisko do galerii. Każdej.

A przede wszystkim – wysypiam się.

O tyle, o ile jestem w stanie, ale pracując większość czasu z domu, nie muszę myśleć o tym, że muszę wstać o 5, a co za tym idzie – iść spać o jakiejś zupełnie nienaturalnej dla mnie godzinie. Dzięki temu mam czas na wieczorne spa, serial, książkę i nie wisi nade mną żaden poważny poranny deadline. I oszczędzam na kosmetykach, bo w domu nie muszę się szpachlować.

W domu jestem też jedyną (albo jedną z dwóch) osób, które decydują o warunkach panujących w pomieszczeniu. W biurze zawsze pojawiają się konflikty pod tytułem „za zimno”, „za ciepło”, „za duszno”, „ktoś jadł tuńczyka”.  I nigdy nie można zrobić dobrze wszystkim. Siedząc na kanapie, mogę się przykryć kocykiem, jeśli mi zimno, zrzucić gacie, jeśli zbyt gorąco i mogę żryć absolutnie wszystko, bez obaw o konsekwencje.

No, i kuchnia jest nieco bardziej rozbudowana w domu, dzięki temu nie muszę obżerać się batonikami, sztucznymi rogalikami i hot-dogami z żaby. Albo pudełkowymi sałatkami. Dwa dni lunchboxowego cateringu wystarczą.

Przeczytaj też o wampirach energetycznych, które mogą się na Ciebie czaić także w pracy.

Praca zdalna – lek na całe zło

Podsumowując, praca z domu to dla mnie ogromny komfort psychiczny. Na pewno znajdzie się jakiś kołcz biznesu, który mi powie, że w ten sposób pielęgnuję w sobie introwertyzm i coraz bardziej tracę umiejętność pracy w zespole. I na pewno tak jest, tylko pytanie – czy mi to przeszkadza?

Obawiam się, że nie. Lubię spędzać czas z ludźmi i rozmawiać z nimi o pierdołach. W sytuacjach prywatno-społecznych jestem trochę jak Ella Lopez. Ale nie przepadam za pracowaniem z ludźmi. Na szczęście moja praca w bardzo ograniczonym zakresie wymaga ode mnie wielkich relacji międzyludzkich. I to mi bardzo odpowiada.

Więc jeśli też masz ochotę zmienić coś w swoim życiu, śmiało. Pamiętaj, nikt jeszcze nie umarł od zadawania pytań. Ale od bycia nieszczęśliwym umarły miliony.

___
Bądź ze mną na bieżąco, śledząc mnie na Instagramie i Facebooku.

You Might Also Like

ile trwa napisanie tekstu
Planer pełen czasu czy warto
Wady i zalety pracy zdalnej
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

16 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Walk With Photography

Uwielbiam Cię za ten wpis!
Myślałam, że jestem jakaś dziwna. Wszyscy moi znajomy pracują „gdzieś”, a ja nie mogłam. W dużej mierze wpływ na to ma mój introwertyzm, z którym wcale nie jest mi źle. I wcale nie uważam, że pielęgnowanie go to zły pomysł 😉

Praca z domu to coś, co daje mi szczęście. Nie czuje się wiecznie przemęczona, mam mniej stresów… Ma dużo zalet, które zresztą wymieniłaś.

Kinga | Blondynkanaswoim

Dziękuje <3 Bardzo się cieszę, że jest więcej takich jak ja! Też czasem zastanawiam się, co ze mną nie tak i w pełni się z Tobą zgadzam – introwertyzm może być najlepszym przyjacielem i wcale nie jest wadą (wbrew temu, co sądzą integruj-się-z-zespołem szefowie). Praca zdalna jest super 🙂

trackback

[…] społecznych kompletnie nie jest dla mnie. Pisałam o tym wielokrotnie przy okazji wpisów o tym, dlaczego uciekłam z biura czy w zestawieniu, co wybieram – pracę solo czy […]

www.popisane.com
4 lat temu

Gratuluję! Praca w domu to moje ogromne marzenie…mam nadzieję, że kiedyś uda mi się je spełnić.

Kinga | Blondynkanaswoim

Na pewno! Trzeba po prostu się o to starać! 🙂

trackback

[…] strzyka, chrobocze albo nieprawidłowo się przemieszcza. A jeśli – tak jak ja – pracujesz z domu, na pewno szukasz dla siebie idealnej pozycji do pracy. Nie zawsze wygodnie jest po prostu […]

Bożena Danuta Kultys
Bożena Danuta Kultys
4 lat temu

Najlepsza praca! Gratuluję

Kinga | Blondynkanaswoim

Dziękuje!

mylifestyle.com.pl
4 lat temu

Też pracuję zdalnie i… uwielbiam to! Nie wyobrażam sobie siebie w obecnej sytuacji podążającej co rano do biura… no way! 🙂 Pozdrowienia!

Kinga | Blondynkanaswoim

U mnie to jest tak, że dwa albo trzy dni muszę być w pracy „fizycznie”, żebym przypadkiem nie zapomniała, jak się integrować, ale jestem w stanie to przetrwać, bo wiem, że to tylko dwa dni – taki układ też jest dla mnie okej 🙂 Ale nie wyobrażam sobie powrotu na cały tydzień do biura 🙂

trackback

[…] żeby było trzeba, bo siedzenie w domu to moja życiowa pasja i misja. Ale zawsze fajnie jakoś urozmaicić sobie to murszenie na […]

trackback

[…] co, przekonałam Cię? Jeśli tak, zobacz jak rozmawiać o tym z szefem i dlaczego w ogóle zdecydowałam się na ucieczkę z redakcji, którą w zasadzie od czasu do czasu lubię. A jeśli wiesz, że to i tak nie wypali, przeczytaj, […]

trackback

[…] najczęściej zostali copywriterami, bo mieli dość pracy na etacie. Nie wrzucajmy ich teraz do etatowej, ośmiogodzinnej szufladki. Nikomu to […]

trackback

[…] że czasem trzeba o coś zapytać, coś wyjaśnić albo podzielić się śmiesznym memem. Ale praca z domu polega na tym, że im bardziej się skupisz, tym szybciej i sprawniej się wyrobisz z codziennymi […]

trackback

[…] przeprosiłam się z robieniem przerw. No i uciekłam z biura na rzecz siedzenia na kanapie. O tym, dlaczego wybrałam korpożycie poza korpo pisałam w tym […]

trackback

[…] To dobry moment, żeby podrzucić Ci mój wpis o tym, co dały (albo zabrały) mi studia i dlaczego uciekłam z pracy. […]

16
0
Daj znać, co myślisz!x