

Ile trwa napisanie dobre tekstu? Wiele osób, które zaczynają swoją przygodę z pisaniem – zawodowo lub hobbystycznie – zadaje sobie to pytanie. Jeśli spodziewasz się konkretnej odpowiedzi w tym wpisie, muszę Cię rozczarować. Nie ma takiej.
Jakiś czas temu na jednej z facebookowych grup dotyczących copywritingu miała miejsce dość kuriozalna sytuacja. Ktoś opublikował post, w którym dorzucił screen ze swojej rozmowy ze zleceniobiorcą. Dziewczyna wykonywała dla niego usługę przez jakiś wewnętrzny serwer. Autor posta, jako zleceniodawca, miał możliwość podglądania różnych niepotrzebnych parametrów i zauważył, że dziewczyna pracowała nad tym tekstem mniej, niż zadeklarowała w rozmowie prywatnej z nim. A przynajmniej tak wynikało z tych wszystkich statystyk serwerowych.
W poście zaznaczył, że tekst był bardzo dobry, ale przez to, że pracowała nad nim krócej, niż zwykle i krócej, niż zadeklarowała, spytał, czy może jej nie płacić.
Sytuacja była absurdalna, a na gościa wylała się cysterna jadu za natrętne inwigilowanie i beznadziejne pytanie na końcu. W dodatku był święcie przekonany, że ma rację i że jest takim super zleceniodawcą, niemal szefem. Tymczasem nie. W świecie copywritingu to tak nie działa. Ile więc trwa napisanie dobrego tekstu?
Po pierwsze: serwisy wewnętrzne często kłamią
Sama pracuję na co dzień na wewnętrznym CMSie, więc dobrze wiem, jak to działa. A działa to tak, że nie siedzę na nim przez 8 godzin. Wszystko piszę sobie gdzieś w wordcounterze, trello albo innym notatniku. Tam też robię wstępny format, dopieszczam wszystko, a dopiero na końcu odpalam CMS i robię całą resztę.
Gdyby moi zleceniodawcy mieli możliwość podpatrywania, ile czasu zajmuje mi praca (a wydaje mi się, że nie mają), okazałoby się, że napisałam, sformatowałam i opublikowałam kilkanaście tysięcy znaków w pół godziny. Ostatnie pół godziny mojej pracy.
Dlatego właśnie, drodzy zleceniodawcy, nie skupiajcie się zbyt mocno na tych wszystkich statystycznych tabelkach, wykresach i nie śledźcie swojego pisarza z zegarkiem w ręku.
Copywriter najczęściej nie jest etatowcem
I nie musi pracować od 8 do 16. Jeśli płacisz mu za jakiś tekst, interesuje Cię tylko ten tekst. Nie droga jego powstania.
Nawet tutaj, na blogu, czasem wymyślę sobie taki temat, nad którym siedzę kilka dni i taki, który sprawnie ogarniam w 20 minut. Jasne, im więcej pracy i czasu mu poświęcam, tym bardziej jest dopieszczony. Ale sam akt tworzenia treści nie zawsze jest rozciągnięty do kilku godzin czy dni. Czasem dłużej zajmuje mi ustawienie dobrego kadru do zdjęcia niż samo ogarnięcie tematu.
Copywriterzy najczęściej zostali copywriterami, bo mieli dość pracy na etacie i wybrali ucieczkę z biura. Nie wrzucajmy ich teraz do etatowej, ośmiogodzinnej szufladki. Nikomu to niepotrzebne.
Napisanie dobrego tekstu nie ma nic wspólnego z czasem
Wszystko zależy od tego, czy dany temat po prostu Ci pasuje. Jeśli bierzesz na siebie zlecenie dotyczące ogrzewania podłogowego, a nie masz o tym zielonej pojęcia, sam rzetelny research i zrobienie notatek może potrwać kilka godzin, a czasem dni.
A jeśli jesteś kosmetologiem i weźmiesz na siebie tekst o glikolu propylenowym, całość może zająć Ci nawet pół godziny. No, może trochę więcej. Chodzi mi o to, że czas ani miejsce nie jest i nigdy nie będzie miarą tego, czy dany tekst jest dobry, czy też nie. Ani okoliczności, w których powstał.
Jak dla mnie dziewczyna z facebookowego posta mogła ogarnąć swoje zlecenie o 3 w nocy, siedząc w majtach i dziurawych skarpetach, pijąc kakałko i paląc blanta przy akompaniamencie ukulele. I mogło jej to zająć i 20 minut. Jeśli tekst jest dobry (a podobno taki był) – nie ma co drążyć. I trzeba płacić.
Na tym polega praca zdalna. I nie może być rozliczana tak samo, jak etat.
Dłużej nie znaczy lepiej. Nigdy
Niech to będzie motto i argument każdego copywritera i każdego zleceniodawcy. Czas, jaki poświęcamy na dany artykuł, zależy od wielu czynników.
W mojej pracy zdarzają się takie teksty, które klepię w mniej niż godzinę (nie licząc formatowania i całego tego szajsu z ustawianiem okładek i linków wewnętrznych). Ale zdarzają się też takie, nad którymi siedzę cały dzień, a i tak idzie mi to, jak krew z nosa. Tak jest najczęściej, kiedy piszę o chorobach, o mechanizmie których nie mam zielonego pojęcia i za nic nie umiem zrozumieć tego, co czytam.
Albo kiedy piszę o kosmetykach dla mężczyzn. Serio, zawsze mam z tym jakieś problemy i trwa to trzy razy dłużej, niż by mogło trwać.
Napisanie dobrego tekstu a czas powstania – podsumowanie
Ta facebookowa sytuacja skłoniła mnie do wielu przemyśleń. I zastanawiam się, jak wiele osób ciągle myśli, że tekst pisany w 3 godziny jest gorszy, niż ten pisany w 45 minut. I dlaczego niektórzy ciągle tak uważają.
To naprawdę jest gówno prawda. Dopóki nie traktujesz swojej pracy olewczo, nie walisz literówek i zachowujesz właściwą merytorykę (czytaj: nie ściemniasz), wszystko jest w porządku. Nikt nie ma prawa rozliczać Cię z czasu pracy.
Bo nikt w świecie copywritingu nie powinien płacić za czas spędzony przed ekranem komputera. Liczy się zawsze efekt.
Są tu jacyś copywriterzy? Łączmy się! Zapraszam do dyskusji w komentarzach, a jeśli interesuje Was praca copywritera, spróbujcie swoich sił na jednej z platform, np. Whitepress. Sama z niej korzystam i czasem naprawdę można złapać bardzo ciekawe zlecenia. Wystarczy, że klikniesz w jeden z banerów (są podpięte do linków afiliacyjnych) i zarejestrujesz się.
W Whitepress możesz także kupować dobrej jakości artykuły czy reklamy na stronach i portalach. Cenowo jest bardzo różnorodnie, więc na pewno znajdziesz coś dla siebie.