Ja to już intensywnie czuję w kościach wiosnę. Głównie poprzez bóle w kolanach, przewlekłe zmęczenie i syndrom miękkiej kluski, niemniej jednak wydaje się być oczywiste, że wiosna już jest za winklem. Parę dni temu pożegnałam chyba ostatnie w tym roku zimowe zdobienie, dlatego w tym wpisie przygotowałam propozycję ciekawego nailartu. Muszę przyznać, że zdobienie ze złotym pyłkiem to ostatnio moja wielka miłość, szczególnie jeśli chodzi o wcieranie go w cienkie linie.

Zainspirowana Pinterestem stworzyłam coś, co może być komfortowym stanem przejściowym między zimą a wiosną. Bo jednak kolory trochę zimowe, ale jednak w połączeniu zyskują trochę świeżego powiewu.

Paznokcie na wiosnę: pastelowe kolory

Lubię delikatne, pastelowe kolory. Obok nudziaków to mój podstawowy wybór, jeśli siadam do malowania paznokci. Zdobienia maluję na swoich paznokciach w sumie rzadko – głównie dlatego że przedłużanie albo uzupełnianie żelu bywa męczące i pod koniec, kiedy przychodzi do malowania, mam już takiego parkinsona w rękach, że nie ma mowy o czymś skomplikowanym.

Gdybym pracowała na co dzień w salonie, bez problemu ogarniałabym pewnie zdobienia od rana do wieczora, ale brakuje mi tych codziennych godzin doświadczenia i treningów. Dlatego często wystarczy mi jednolity kolor albo coś prostego, np. babyboomer albo folia transferowa. Ale lubię eksperymentować i trenować na tipsach. Tak właśnie powstało to zdobienie.

Wiosenne zdobienie: liście i złoty pyłek

To zdobienie jest wbrew pozorom bardzo proste. Wszystko, co musisz umieć, to prowadzenie cienkich linii. Do tego potrzebujesz dobrej jakości żelu (mocno napigmentowanego) oraz cienkiego pędzelka z długim włosiem. Ja użyłam dwustronnego pędzla z Semilaca, ale myślę, że jeszcze cieńszym włosiem (np. Indigo 006 albo 007) zrobiłabym to jeszcze lepiej.

Listki wymagają jedynie odpowiedniej, sprytnej techniki. Wystarczy, że nałożysz na paznokieć niewielką kropelkę, a potem rozciągniesz ją lekko, tworząc łezki. Potem wyciągnij lekko końcówki z obu stron i w zasadzie gałązka gotowa.

Wykorzystane produkty:

• lakiery Claresa: Pink 506 i Frosty Morning 2,
• żele do zdobień Claresa Black i White,
• pędzelek Semilac 2 in 1,
• top coat Semilac Total Mat,
• top coat Claresa No Wipe,
• Pyłek

Do tego oczywiście podstawowe akcesoria do paznokci: cleaner, waciki bezpyłowe, miękka szczoteczka do zdobień i szkiełko do mieszania kolorów. Dwa odcienie różu uzyskałam poprzez zmieszanie koloru Pink 506 z białym żelem. Kropki zrobiłam oczywiście sondą. Czarne linie namalowałam żelem, a te jaśniejsze to róż rozbielony żelem Claresa White.

Wyświetl ten post na Instagramie

Post udostępniony przez Copywriting | Fotografia | Paznokcie (@blondynkanaswoim)

W przypadku tego zdobienia też warto znać kilka przydatnych tricków. Pyłek wtarłam palcem w top no wipe, bo taką metodą uzyskałam najlepszy efekt lustra. Oczywiście założyłam jednorazowe rękawiczki – nie macaj nigdy gołymi palcami paznokci w trakcie ich robienia. Ten pyłek możesz też wetrzeć w warstwę inhibicyjną (dawniej dyspersję), ale wtedy nie będzie to efekt lustra, ale bardziej perłowy.

Jak zrobić takie zdobienie? Okazuje się, że sam top no wipe nie wystarczy, żeby wetrzeć pyłek w konkretne, wybrane miejsce. Aby nic nie przylepiło się na stałe do zdobienia, paznokieć trzeba pokryć matowym topem, a potem najlepiej jeszcze lekko zmatowić bufferem i dokładnie przetrzeć cleanerem.

Podczas wcierania pyłku co nieco zostało na tipsie, ale po zabezpieczeniu zdobienia topem i wytarciu całości cleanerem wszystkie drobinki łatwo dały się usunąć.

Lubisz nosić zdobienia czy stawiasz na minimalizm? Ja czasem pozwalam sobie na szaleństwo, ale jeszcze chyba nie mam odwagi, aby ozdobić wszystkie paznokcie. Proporcja 2 zdobienia i 3 jednolite kolory (czasem 3 i 2) wydaje mi się całkiem zdrowa i neutralna. Ale może Ty lubisz mocno poszaleć? Koniecznie daj mi znać!