Blondynka na Swoim

Nakładki Dr Smile opinie

To nie jest wpis sponsorowany. Za całe leczenie zapłaciłam sama.

___

Czy nakładki Dr Smile działają? Może te wszędobylskie reklamy to tylko pic na wodę? Bardzo długo zmagałam się z problemem krzywych zębów, które bardzo szybko zaczęły żyć własnym życiem. Równie szybko stały się moim dużym kompleksem, przez co praktycznie się nie uśmiechałam – a już na pewno nie do zdjęć. W końcu przyszedł czas, żeby zastanowić się nad ortodoncją. Wiadomo, to drogi sport, dlatego zrobiłam porządny research i przeanalizowałam wszystkie za i przeciw. Zobacz, jakie efekty osiągnęłam z prostowaniem nakładkowym.

Dlaczego nakładki Dr Smile, a nie zwykły aparat?

Odpowiedzi jest kilka. Najważniejszą z nich jest to, że po prostu nie chciałam nosić drutów w paszczy przez minimum 1,5 roku. Wewnętrznie czuję, że jestem już za stara na takie długotrwałe zobowiązania. Chciałam, żeby efekty pojawiły się szybko i żeby nie było potrzeby latania do lekarza do 2-3 tygodnie – to był drugi powód.

Jako społeczna kluska, która ma w sobie dużo ze Sknerusa McKwacza, nie chciałam zobowiązywać się do regularnego wychodzenia z domu i jeszcze zostawiania pieniędzy obcej babie (albo chłopu) za naciągnięcie linki na zębach.

Kolejnym bardzo ważnym powodem, dla którego finalnie wybór padł na nakładki, były wszystkie konsultacje ortodontyczne, które odbyłam. I na początku może mały disclaimer – nigdy nie zależało mi na jakimś konkretnym korygowaniu wady (tzw. wada dotylna). Chciałam wyprostować zęby, szczególnie przednie, żeby móc zacząć się uśmiechać.

Była to więc kwestia mojej głowy, a nie faktycznego stanu zdrowia.

Wracając, na wszystkich konsultacjach słyszałam – w dużym skrócie – że mam ekstremalnie małą paszczę i żeby zmieścić wszystkie zęby w środku, powinnam, usunąć dwie górne czwórki. Nie znam się na tym, ale słyszałam, że kiedy ortodonta mówi coś takiego, należy bardzo szybko uciekać. Wyrywanie zdrowych zębów to nie było coś, co mnie interesowało.

Nakładki Dr Smile: jak to działa?

Finalnie więc zdecydowałam się na nakładki. Do Dr. Smile’a przekonała mnie ostatecznie bardzo prozaiczna rzecz, typowa dla McKwacza – oferta ratalna. Prostowanie zębów, niezależnie od celu i metody, jest drogie, dlatego to było dla mnie bardzo wygodne rozwiązanie.

Wygodnie umówiłam się na wizytę przez ich stronę, nie musząc z nikim rozmawiać przez telefon. Nie czekałam też jakoś długo na termin. Na stronie Dr Smile można łatwo sprawdzić, jakie placówki współpracują z marką i oferują systemy nakładkowe. Na wizycie został mi zrobiony skan 3D zębów oraz zdjęcia z kilku perspektyw. Szczerze mówiąc, nie pamiętam, czy musiałam robić wyciski, ale wydaje mi się, że ten skan był wystarczający.

Parę dni później zadzwonił do mnie miły pan (nie mam pojęcia, czy był lekarzem, asystentem stomatologicznym, czy po prostu konsultantem, ale gadane miał). Przedstawił mi ofertę i szczerze mówiąc, zrobił to trochę inwazyjnie. Gdybym chciała odmówić, pewnie byłoby mi trudno. Ale nie chciałam.

Podczas rozmowy pan zaproponował mi też stałą retencję (drucik) albo opcję nakładkową. Nie trzeba zgadzać się na żadną z nich – retencja jest opcjonalna, choć potrzebna. Ja swoją będę robić w innej placówce (ponownie z tego samego powodu, czyli bo jest taniej).

nakładki dr smile cena efekty opinia

fot. Ozkan Guner on Unsplash

Nakładki Dr Smile: cena

Nakładki, w zależności od tego, jak skomplikowane jest leczenie, kosztują od prawie 7 do prawie 13 tysięcy. Są 3 rodzaje leczenia:

  • mała wada: 6790 zł
  • średnia wada: 9990 zł
  • duża wada: 12590 zł

W moim przypadku była to opcja druga, którą rozłożyłam sobie na 24 raty 0%. Płacę ok. 350 złotych miesięcznie. Dr Smile oferuje także ratę 150 zł miesięcznie, ale okres spłaty jest dłuższy, dodatkowo ta forma jest oprocentowana. Wybrałam więc wersję 0%, bo wiadomo, jestem McKwaczem.

Dobrym pomysłem jest też polowanie na zniżki influencerskie, które pojawiają się raz na jakiś czas w sieci – ja z takiej skorzystałam i dostałam kilkaset złotych zniżki + zestaw do domowego wybielania zębów.

Nakładki: aplikacja

Nakładki przyjechały pod mój adres jakieś 2-3 tygodnie później. Razem z nimi dostałam dostęp do aplikacji na telefon, przez którą mogłam monitorować swoje postępy (co tydzień musiałam wysyłać zdjęcia – to ważne, bo w razie czego gwarantują bezpłatną kontynuację leczenia).

Przed założeniem nakładek nr 1 i nr 5 musiałam zgłosić się do gabinetu na stripping, czyli lekkie spiłowanie przestrzeni międzyzębowych w kilku miejscach. Nie jest to super przyjemne, ale dostałam naprawdę profesjonalną dawkę znieczulenia. Za wszystkie te wizyty nie zapłaciłam nic – wszystko było wpisane w ogólny kosz leczenia.

Oprócz strippingów w planie leczenia mogą być ekstrakcje, czyli wyrwanie zębów albo attachmenty, czyli specjalne wypustki, które zwiększają „przyczepność” nakładek do zębów. Ja akurat tych dwóch rzeczy nie potrzebowałam.

Jeśli przed pierwszymi nakładkami konieczna jest wizyta u ortodonty, specjalista pomaga w prawidłowym założeniu szyn i pokazuje, jak używać chewisów, czyli gumowych wałeczków, które pozwalają dokładnie dopasować nakładki. Ja akurat używałam ich bardzo rzadko. Z reguły nakładki dobrze „siedziały”, bo bardzo mocno trzymałam się czasu ich noszenia (min 22 godziny na dobę), a czasem nosiłam je nawet dłużej. W nakładkach nie można jeść ani pić niczego poza wodą.

Czy noszenie nakładek ortodontycznych boli?

Ból to indywidualna kwestia, ale jako osoba o niskim progu bólowym, mogę powiedzieć, że największe katusze znosiłam przed pierwsze 2-3 dni od założenia nowego kompletu. Wtedy zęby były w największym szoku, że coś na nie napiera i nie mogłam gryźć nawet bardzo miękkich rzeczy. Zakładanie i zdejmowanie nakładek też było bolesne. Niemniej jednak po tych 2-3 dniach ból był praktycznie nieodczuwalny. Wiadomo, gryzienie orzechów było nieprzyjemne, ale na co dzień nie miałam większych dolegliwości.

Efekty leczenia z Dr Smile

Jeśli chodzi o efekt końcowy, jest dokładnie taki sam, jaki widziałam na przedstawionej mi symulacji 3D. Tak jak wspomniałam, zależało mi tylko na kosmetycznym wyprostowaniu zębów, a nie na korygowaniu wady, więc nie spodziewałam się, że przez te 4 miesiące moja żuchwa magicznie wystrzeli do przodu.

Nie ma co opowiadać, oto efekt przed i po:

Nakładki Dr Smile efekty

Moim zdaniem zmiana jest duża, kły się zdyscyplinowały, a dwójki wstąpiły do szeregu jak gdyby zawsze tam były. Do tego wydaje mi się, że trochę zmienił mi się kształt uśmiechu, co jest bardzo przyjemnym skutkiem ubocznym. Trzeba jednak przyznać, że to nie koniec mojego wydawania kasy na zęby. Są co prawda proste, ale nierówne, jakby wyszczerbione. Do tego górna jedynka potrzebuje solidnego liftingu po kanałowym sprzed 12 lat. Dlatego planuję niedługo zafundować sobie porządny bonding, żeby wszystko wyrównać i lekko wybielić.

Podsumowanie

Mam nadzieję, że moja opinia choć trochę pomoże Ci podjąć decyzję. Są w Dr Smile pewne rzeczy, które nie do końca mi się podobają, ale w ogólnym rozrachunku nie żałuję, że się na te nakładki zdecydowałam. Osiągnęłam swój cel i teraz nie boję się uśmiechać, co jest wielką ulgą dla mojej głowy. Jeśli chcesz nie tylko wyprostować swoje zęby, ale też skorygować wadę, myślę że również możesz skonsultować się u nich. Taka wizyta jest całkowicie bezpłatna. Warto jedynie sprawdzić ogólne opinie o gabinecie, do którego się wybierasz – niektórzy specjaliści na siłę chcą wciskać swoje produkty (najczęściej aparaty klasyczne). Niemniej jednak uważam, że warto spróbować, najwyżej odmówisz. Nic Cię to nie kosztuje.

You Might Also Like

Rzeszów i mój syndrom sztokholmski
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Daj znać, co myślisz!x