Blondynka na Swoim

Ciekawostki o Włochach

Nawet jeśli teraz nie potrafisz przytoczyć żadnej ciekawostki o Włoszech, na pewno kojarzysz ten dziwny, acz kompletnie niewymuszony gest dłonią, który Włosi wykonują zawsze i wszędzie. Bez żadnego powodu. Będąc we Włoszech, przekonałam się, że nie tylko jest on szalenie popularny na włoskich ulicach, ale ludzie naprawdę nie wiedzą, do czego on służy. Albo inaczej – jest po prostu uniwersalny.

Włosi przy jego pomocy tłumaczą turystom drogę, wyrażają aprobatę i trąbią na kierowców. Włoskie sklejenie opuszek palców jest dla nich tak powszechne, że nawet jeśli machasz ręką, żeby się z nich pośmiać — nikt nie zwróci na to uwagi. Wszyscy pomyślą, że akurat mówisz coś szalenie fascynującego.

To i wiele więcej zauważyliśmy wspólnie z moim K., przechadzając się po wąskich uliczkach włoskich prowincji i wielkiego, wiecznego miasta. Mam dzisiaj dla Ciebie ciekawostki o Włoszech i samych Włochach, które być może będą dla Ciebie zaskoczeniem. Mam dzisiaj dla Ciebie kilka faktów o Włoszech i samych Włochach, które być może będą dla Ciebie zaskoczeniem.

Stereotypowy wygląd Włochów

Włosi i Włoszki z reguły wyglądają jak na filmach i to takich o sycylijskiej mafii. Generalnie można wyróżnić dwa, trzy podstawowe typy Włochów. Pierwszą są typowi panowie z okładki Vogue – kręcone, ciemne włosy, wysocy, szczupli, z brązowymi albo czarnymi oczami. Napakowani mięśniami jak tania szynka wodą, z lekko opalona skóra i nieprzyjemnie białymi zębami.

Drugą grupą są weselni wujkowie albo Ojciec Chrzestny – delikatnie posiwiali z żółwią skorupą zamiast brzucha. Jest ich naprawdę od groma, jakby w pewnym wieku każdy Włoch się w takiego Ojca Chrzestnego przeobrażał. Są też oczywiście bardziej eleganccy weselni wujkowie, w lnianych koszulach i drogimi zegarkami na nadgarstkach.

Jako trzecią grupę mogłabym wymienić czarnoskórych Włochów. Nie mają oni zbyt wiele cech poprzednich dwóch grup, ale to, co na pewno mogę o nich powiedzieć, to że są bardzo mili i niezwykle pomocni. Nawet, jeśli nie mówią po angielsku, a Ty nie mówisz po włosku, są gotowi się zesrać, żeby jakoś wytłumaczyć Ci drogę albo w inny sposób odpowiedzieć na Twoje turystyczne potrzeby.

Kobiety zasadniczo niewiele różnią się od siebie samych i od innych europejskich kobiet, oprócz tego, że z jakiegoś powodu od razu wiadomo, że są Włoszkami. Jedynie typowych babuszek jest bardzo mało. Tu nie oszczędza się na urodzie. I na torebkach. Co druga lata z Hermesem albo Louisem. Chociaż rynek oryginalnie wyglądających dodatków całkiem prężnie się we Włoszech rozwija, więc w sumie nigdy nie wiesz, czy to hand made Prada, czy stoisko pod Koloseum.

Kiedy temperatura wynosi 24 stopnie, Włosi zakładają kurtki

Trafiliśmy na naprawdę ciepłą włoską jesień. Każdego dnia na zewnątrz było powyżej 20 stopni, a czasem zdarzało się, że termometry ustawione do słońca pokazywały 30. Biegaliśmy więc po ulicy prawie goli, a pot ciągnął się za nami jak olej za uszkodzonym samochodem. Tymczasem włosi chodzili w swetrach. Szalikach. Ramoneskach. Niektórzy na spacery z psem zakładali nawet puchówki. Wiedziałam, że generalnie na półwyspie jest raczej ciepło. Ale nie miałam pojęcia, że 24 stopnie to tak poważny społeczny problem.

Jakby nie było, jestem zmarzluchem. Lubię sztuczne ciepło i denerwuje mnie każdy podmuch wiatru. Ale tam w ogóle go nie ma. Jak słońce przypadkiem zaszło za jakąś samotną chmurę, to już tam zostawało. Dopóki samo nie zaczęło się przemieszczać w stronę horyzontu. Włoskie chmury są nieugięte.

To chyba najbardziej ze wszystkich rzeczy zszokowało nas we Włoszech. Ale potem wróciłam do Polski, w której było ok. 20 stopni i stałam na przystanku w późnojesiennym płaszczu, podczas kiedy ludzie dookoła mnie biegali w samych koszulach, bo byli zachwyceni nagłą falą jesiennego ciepła. Tymczasem ja miałam wtedy szok termiczny.

Wąskie włoskie uliczki mają swój klimat

Ciekawostki o Włoszech: luźne podejście do przepisów drogowych

Włosi jeżdżą jak chcą. Podobnie jak Hindusi. Pojęcie świateł albo zasady pierwszeństwa tam nie istnieją. Samo pierwszeństwo w zasadzie nie obowiązuje. Dopóki wszędzie się mieścisz i nikogo nie potrącisz, jest okej. Policję widzieliśmy tylko na dworcach, ale chyba bardziej służyło to profilaktyce kradzieży. Na ulicach zdarzali się sporadycznie i raczej nie zwracali większej uwagi na całą tę drogową degrengoladę.

Piesi też przez cały czas wszędzie mają pierwszeństwo. Dopóki samochód jest przynajmniej 100 metrów od Ciebie – śmiało! Na początku baliśmy się trochę tej samowolki, ale po kilku dniach we Włoszech sami zaczęliśmy te wszystkie przepisy wygodnie ignorować, a po powrocie do Polski musieliśmy bardzo się pilnować.

Czy to jest mądre? Pewnie nie, ale najwidoczniej odsetek wypadków drogowych we Włoszech nie jest jakiś turbo wysoki, skoro do tej pory nikt nie postanowił tego jakoś uregulować.

Ach, no i przede wszystkim klakson. Klaksony są we Włoszech fajne. Są jak pierwszy bieg. Musisz go wrzucić, żeby pojechać. Wjeżdżasz na rondo – trąbisz. Nie wjeżdżasz na rondo – trąbisz. Zawsze i wszędzie. Cokolwiek robisz na drodze, nie zapomnij zatrąbić. Klakson jest super. Dzięki niemu wszyscy inni wiedzą, że jedziesz. Choć i nawet z klaksonem ich to nie obchodzi. Obchodzi ich to, że sami jadą.

To jest z jednej strony bardzo wholesome. Jako osoba, która absolutnie uwielbia agresywną audiosferę miasta, nie miałam nic przeciwko tym klaksonowym koncertom. Wręcz przeciwnie – teraz, kiedy jestem w Polsce albo – o zgrozo – wyjeżdżam gdzieś w głuszę, czuję się nieswojo. Podczas wakacji w górach słuchałam nawet 3-godzinnego nagrania z ulic Nowego Jorku, bo tak bardzo potrzebowałam zmiejskiego giełku.

Ciekawostki o Włoszech: dlaczego Włosi tak gestykulują?

Włosi bardzo dużo mówią. Nawet, jeśli doskonale wiedzą, że ich nie rozumiesz. Możesz im powiedzieć non parlo italiano, a i tak będą chcieli z Tobą pogadać. To też akurat jest całkiem wholesome, bo zachęca Cię mimo wszystko do nauki, jeśli zakładasz powrót do Włoch. Ale co ważniejsze, Włosi są mistrzami gestykulacji. Machają rękami wszędzie i zawsze, gdzie tylko mogą.

Ciekawostki o Włoszech: jak herbata, to tylko na zdrowie

Kolejna rzecz, która nas zaskoczyła. Włosi nie piją herbaty. Chyba że umierają na katar albo inną niespotykaną w tym skwarnym klimacie śmiertelną chorobę. Kiedy poprosiłam w hotelowej recepcji o herbatę, nasz pan Andrea pobiegł do lodówki i podał mi dwie puszki Ice Tea. A ja marzyłam o czymś ciepłym, innym niż kawa. Ostatecznie herbatę dostałam, ale Andrea na wszelki wypadek zapytał, czy piję ją z mlekiem. To tak, gdyby miało się okazać, że jestem jeszcze bardziej nienormalna.

Normalnie Włochów można spotkać tylko z kawą albo Aperolem. I tutaj absolutnie nie przesadzam. W restauracyjnym menu czasem widuję herbatę, ale z reguły jest to mięta – pewnie na wypadek, jakby któryś turysta nie mógł już znieść śródziemnomorskiej, dość tłustej, pełnej glutenu kuchni. Którą oczywiście uwielbiam.

Śniadanie po włosku

Warzywka to sobie można jeść na kolację. Albo wcale. W przypadku Włochów raczej wcale. O kuchni będzie innym razem. W każdym razie, śniadanie ma się składać z kawy, rogalika, ciasteczka zbożowego, muffinki z budyniem, szarlotki, jeszcze jednej kawy, pączka z dżemem i syropem klonowym, bożonarodzeniowego keksu i gofra z czekoladą. I nie zmyślam. Śniadania na słono można dostać w zasadzie tylko w hotelach.

Ogólnie we Włoszech nie jada się kanapek, sałatek, jajecznicy ani nawet koktaili owocowych. To znaczy, w domu pewnie można robić, co się chce (może poza polewaniem spaghetti ketchupem), ale tak na ulicach, w kawiarniach i piekarniach dostępne są w zasadzie tylko rzeczy na słodko i mocna, gęsta kawa.

Ciekawostki o Włoszech: kawa al banco

We Włoszech często dodatkowo płaci się za serwis, co można potraktować jako odpowiednik napiwków. Oznacza to, że za posadzenie tyłka na krześle jest dodatkowa opłata – zazwyczaj ok. 2 euro za osobę. Jeśli więc Włosi chcą wypić szybką kawkę i zjeść rogalika w drodze do pracy albo w przerwie lunchowej, zazwyczaj robią to na stojąco. Jest to tzw. cafee al banco (dosł. kawa przy ladzie).

Częsrto nawet kiedy przychodzą do baru lub kawiarni większą grup, wybierają właśnie tę opcję. Myślę, że nie chodzi o oszczędność, ale po prostu ich ulubione espresso pije się na raz i nie ma sensu zaprzątać sobie głowy (i dodawać kelnerom roboty) jakimś siadaniem.

Włoski dubbing

Mam dużą rodzinę w Niemczech. Między innymi kuzyna, który w całości wychowany jest w kulturze zachodniej. Będąc kiedyś u naszej Babci i oglądając jakiś film w telewizji, wskazał na lektora i zapytał mnie „Ty, a ten facet to zawsze tak gada?”

W zachodniej Europie dominuje dubbing. Bardzo rzadko można trafić na film z napisami, a lektor w zasadzie nie istnieje – to raczej pozostałości tej drugiej strony Żelaznej Kurtyny. Dubbinguje się filmy, seriale i programy rozrywkowe. O „lektorach” można mówić tylko w przypadku tłumaczenia symultanicznego.

Dla wielu osób może być to kulturowy szok, bo w Polsce jesteśmy raczej wychowywani na hejterów dubbingu. Osobiście nic do niego nie mam, choć faktycznie częściej wybieram napisy (chyba że to Harry Potter, wtedy dubbing to moje prywatne różowe złoto).

Knajpki od dziada pradziada

Najlepsze restauracje, w jakich jedliśmy, to te prowadzone z pokolenia na pokolenia. Panuje tam naprawdę nieziemski klimat. Wszyscy są mili (choć czasem właściciele się kłócą, jak to rodzina). Jedzenie jest przygotowywane z przepisów prapabci Eleny, a Włosi dbają o to, żebyś czuł się komfortowo.

Serio, karaoke, które zorganizował właściciel lokalnego minipubu przerosły swoją wartością wszystkie te kołczelle i ołpenery. I polskie karaoke też.

Ciekawostki o Włoszech: kult penisa

Głównie w Rzymie ludzie mają obsesję na punkcie penisów. Męskie genitalia są tam wszędzie. Na pocztówkach, na magnesach, pod postacią flakonów na perfumy. Parówkowa impreza od uliczki do uliczki.  Później dopiero sprawdziłam, że ma to związek z dawnym zabobonem o tym, że penisy wyrzeźbione w kamieniu (nazwane wtedy artystycznie fallusami) miały przynosić szczęście, zdrowie i pomyślność. Tradycja ta w umysłach Rzymian pozostała, a dla turystów może być to śmieszny żart, albo niesmaczna prowokacja. Dla mnie było to po prostu egzotyczne. Chyba nigdy nie widziałam tylu przyrodzeń naraz w jednym miejscu, nawet w programie „Magia nagości”.

Rzymskie fallusy

Włosi są weseli. Tak samo ich nekrologi

We Włoszech nie ma miejsca na nudne smęcenie. Tam wszyscy są zadowoleni. Nawet, jak sie pobiją, to za chwilę wszystko jest super, idziemy na imprezę. Ich nekrologi też są o wiele mniej depresyjne od naszych. Nikt nie bawi się w robienie pogrzebowych zdjęć i przyklejaniu ich na nagrobki. Tam zapamiętuje się zmarłego takim, jakim był za życia, nie tuż przed śmiercią. Zdjęcia w nekrologach są codzienne. Kolorowe. To pamiątki z wakacji w Holandii albo zdjęcie ze ślubu znajomego. Piękna sprawa. Chciałabym, żebyśmy też byli tacy pozytywnie nastawieni do śmierci.

Włosi mają tandetne reklamy i genialne programy rozrywkowe

W przerwie między jednym fragmentem filmu a drugim mamy telezakupy Mango. Każda reklama wygląda dokładnie tak samo – wielki numer telefonu na dole, pokaz umiejętności tostera w towarzystwie gościa specjalnego, a na koniec promocja w stylu „zadzwoń teraz, a dostaniesz drugą sztukę i dorzucimy Ci jeszcze przepisy na potrawy z cebuli”.

Włoskie reklamy są poważnie rakotwórcze. Ale za to ich programy rozrywkowe – czad! Oprócz tych wszystkich kopii ze Stanów, widzieliśmy też coś, co się nazywa Eurogames. Ludzi przebranych za ziemniaka albo biegających w chomiczym kołowrotku nic mi nie zastąpi. W polskiej mentalności pewnie by się to nie przyjęło („kurła, robią z siebie debila, gupki, by na studia poszli albo sie za robote wzieli”), ale my bawiliśmy się pysznie.

Masz jakieś włoskie doświadczenia? Może coś dorzucisz do mojej listy? Albo z niej usuniesz?

Daj znać i nie zapomnij śledzić mój Facebook i Instagram!

__

Data aktualizacji: 16.04.2023. Zdjęcie okładkowe: engin akyurtUnsplash 

You Might Also Like

Wakacje we Włoszech to spora przygoda
Bieszczady są piękne i mają niezwykłą moc
5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] Zobacz mój poprzedni wpis o tym, jak wyglądają krótkie wakacje we Włoszech i jakie dziwne rzecz… […]

balkanyrudej
4 lat temu

Włochów uwielbiam za ich luz, otwartość i żywiołowość. Kiedyś sporo miałam z nimi do czynienia i bardzo lubiłam spędzać z nimi czas. Bo czułam przy nich, że żyję. 🙂

Kinga | Blondynkanaswoim
Reply to  balkanyrudej

To prawda, choć czasem ten luz może być irytujący. Niemniej mi też sprawiało przyjemność przebywanie z ludźmi, którzy po prostu cieszą się życiem 🙂

Anna Posiakow
Anna Posiakow
4 lat temu

Lubię klimat, temperament włoski 🙂

Kinga | Blondynkanaswoim
Reply to  Anna Posiakow

Też lubię, ale nie w nadmiarze 🙂

Magda | frugru.pl
4 lat temu

A propos Włochów i kurtek. Bardzo zdziwiłam się odwiedzając Włochy wiosną. Na zewnątrz było przyjemne 18 stopni, ja przygotowywałam się na inicjację krótkiego rękawka tymczasem Włosi… Nosili na sobie kurtki puchowe! Takie na -20 w słońcu!

Kinga | Blondynkanaswoim

Dokładnie taką samą sytuację mieliśmy, kiedy byliśmy tam w październiku! Wskoczyliśmy do morza bez zastanowienia, a Włosi patrzyli na nas, jak na nienormalnych 😀

trackback

[…] drogą, w turystycznych miastach nie jest to aż tak przestrzegane, ale istotnych fakt o Włochach jest taki, że generalnie nie piją oni kawy z mlekiem po godzinie 12. Cappuccino, latte macchiato […]

8
0
Daj znać, co myślisz!x